BEZSILNOŚĆ
Ile jeszcze razy będę w kropce
Kiedy chce się wykrzyknikiem stać
Z dzielenia namnożyły się problemy
I tylko pytajnik wie co dalej …
Dopada najlepszych, zmaga się z nią każdy mieszkaniec świata, nie ma osoby, która nie doświadczyłaby bezsilności. Czasem się jej spodziewamy, bo sprawy nie idą po naszej myśli, często przychodzi nagle, jak przyczajony w mroku kot spada nam na kark i paraliżuje ruchy. Chociaż zdajemy sobie świadomie sprawę, że życie jest sinusoidą. Skoro jest dobrze, muszą pojawić się i problemy. Jesteśmy młodzi a potem starzy. Raz nam się przelewa a potem jak wydamy, musimy znów oszczędzać zasoby. Jak już napisano kiedyś „wszystko ma swój czas i na każdą sprawę przyjdzie pora”. Jest czas na miłość, ale i na nienawiść. Jest czas pokoju i wojny. Jest czas pieszczot i wstrzymywania się od nich…Ot życie.
Jednak jakkolwiek logicznie możemy to doskonale rozumieć, tak do końca nigdy nie pogodzimy się z takim biegiem życia. Chcemy, żeby zawsze było nam dobrze, miło, na bogato, z bliskimi. Uwierzcie, że ja też. I chociaż od tylu lat zajmuję się już parapsychologią, choć nie lubię tego określenia. I powinnam być ponadto co mnie boli i potrafić sobie wyjaśnić sytuację. Tak mnie też dzisiaj dopadła. Walczyłam jeszcze chwilę z tym uczuciem i chociaż miałam zaplanowany na dzisiaj inny temat, jednak uznałam, że nie ma przypadków i widocznie o tym też musicie prędzej, czy później przeczytać. Nie wiem jak u Was, ale może ze względu na moją artystyczną nadwrażliwość, bezsilność spada na mnie jak grom z jasnego nieba i często bez wyraźnego powodu. Jedna negatywna myśl przyciąga drugą, aż dochodzę do wniosku, że ogólnie nic w życiu nie zrobiłam i nie ma większego sensu moja egzystencja.
I chociaż zdaję sobie sprawę, że tak nie powinno być, zaczynam się porównywać do innych. Pół biedy, gdyby jeszcze do gorzej sobie radzących, ale mój perfekcjonizm pokazuje mi osoby, które dawno mają domy, studia, fantastyczne prace i związki. W kąt idzie wszystko co do tej pory osiągnęłam i choć od dziecka nie odczuwam zazdrości, ale pojawia się uczucie frustracji. Dlaczego jestem tak ułomna, że tego jeszcze nie mam i że pewnie mieć nie będę. Byłam już w tylu podbramkowych sytuacjach, że nieraz myślałam o fizycznym końcu. Byłam i w wielkiej biedzie i w ciężkiej chorobie i w ogromnej samotności i w zagrożeniu życia przez swoją głupią decyzję. Widziałam dosłownie śmierć już parę razy przed oczami. Bezsilność, która mnie wtedy ogarniała, że nie mogę zmienić tych sytuacji, zrobiłam już wszystko i pozostaje mi czekać…była nie do zniesienia, dosłownie zaciskała mi ręce na gardle i nie pozwalała oddychać.
Każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu tego doświadczył. Żadna przyjemność, kiedy wiesz że zrobiłeś już wszystko co możliwe i albo nic to nie dało, albo musisz czekać…a tego czasu możesz już zbytnio nie mieć. Co wtedy?
Kiedyś miałam straszne pretensje do losu, Boga, karmy, w cokolwiek wierzysz, łącznie ze sobą. Gardziłam swoją istotą , jak można było tak wybierać, jak to się stało, że spotkałam takich ludzi na swojej drodze. Jednak mija już parę lat i jestem pewna, choć to bardzo dziwnie zabrzmi, że przeżyłam tak skrajne rzeczy, żeby móc wypowiadać się na tematy trudne, uratować może parę dusz, albo przynajmniej wskazać kierunek. A z tym paskudnym uczuciem bezsilności trzeba się po prostu zmierzyć i ostatecznie pokochać. Pokochać polecam już tylko takim fanatykom jak ja, którzy kochają swoje trudne chwile, zaś zmierzyć się musisz z tym. Nie wolno zamiatać Ci pod dywan swoich uczuć, jeśli jesteś bezsilny, bo jesteś chory, ktoś inny jest chory, nie masz pracy, odstajesz od swojego otoczenia, straciłeś drugą połówkę itd. to nie udawaj jak radzi większość pozytywnych. Nie uśmiechaj się w ten dzień, nie afirmuj pozytywnych zdań, chyba że to Ci pomaga. Ulecz swoje emocje, przez wyrażenie ich. Nie wiem co jest dla Ciebie ulgą, ale ja śpiewam, krzyczę, płaczę, jadę konno w teren, gram na gitarze jakieś smęty. Następnie jak już ochłoniesz i będzie Ci lepiej, weź zapisz w swoim magicznym notesie, co się właściwie stało. Uwaga! Jakiś powód zawsze jest. Wydawało mi się, że po prostu już za dużo zajęć mam ostatnio i dzisiaj nie wytrzymałam, ale to nie prawda. Nagromadziło się zbyt wiele negatywnych emocji we mnie, od dwóch tygodni dzieje się masa spraw, nie wszystkie w moim odbiorze są dla mnie przyjemne, więc mimo moich działań pękłam. Jak już zapiszesz swoje wydarzenie, napisz dlaczego tak bardzo Cię to rusza, co możesz zrobić jeszcze w tej sytuacji. Zastanów się na spokojnie. Zawsze jest jakieś wyjście. Jeśli uważasz że nie… to wyrwij tą kartkę, spal i uznaj że to nie może mieć już takiego znaczenia na Twoje życie, skoro nie zależy od Ciebie. To Cię symbolicznie oczyści, odetnie.
Wiem, że możesz teraz czuć niedosyt, ale jak to już? To wszystko? To nie zadziała…
Zrób jednak tak, zobaczysz, że działa. Ja idę właśnie spalić swój problem i dalej cieszyć się życiem…
Karolina Panthera Strzelczyk
0 komentarzy