Witajcie drodzy czytelnicy i sympatycy IRN. Z tej strony Robert Noble. Przyszedł taki czas bym podzielił się z Wami przykładem działań nieskazitelnego Czarownika. Historia, którą opiszę poniżej dotyczy jednej z Czarownic należącej do mojej grupy Czarowników pod przewodnictwem Naguala Juliana. Czarownica ta przedstawia się jako Olinda, a jej postać przybliżyłem Wam w mojej czwartej książce „Nagual Julian. Moja inicjacja w świecie czarowników.”
„Działania Czarowników wyprzedzają rzeczywistość zwykłych ludzi. Dzieje się tak, ponieważ Czarownicy działają na różnych poziomach świadomości.”
– Nagual Julian
Z trudem przychodziło mi pisanie książki, którą zlecił mi Nagual. Nie wiedziałem jak zawrzeć w słowach wiedzę, która w moim przekonaniu była niemożliwa do przekazania w prosty i przystępny sposób. Taki, który mógłby być zrozumiały dla kogoś kto nigdy nie przeżył w swoim życiu niczego mistycznego. Borykałem się i zwlekałem z pisaniem. Wyjątkowa niemoc doskwierała mi za każdym razem gdy próbowałem syntetyzować i przelewać na papier to co wiedziałem. Nagual Julian doskonale wiedział z czym mam problem oraz jak go rozwiązać.
Tutaj pojawia się Olinda. Czarownica, która do tej pory, pozostawała w ciągłym ukryciu i podobnie jak reszta nie uaktywniała się publicznie. Trudno opisać szok jakiego doznałem gdy oznajmiła, że ma zamiar napisać książkę pt. „Spisek Naguala Juliana – z perspektywy świadka”. W luźnej rozmowie jaką prowadziliśmy zapytała czy nie zostałbym jej wydawcą. Zgodziłem się. Mało tego, miałem nawet napisać na początku jej książki własną przemowę. Nie widziałem w tym nic złego, nawet się ucieszyłem. Pomyślałem sobie, ze skoro ona będzie pisała książkę, to może ja nie będę musiał. I zanim ta myśl całkiem wypłynęła w moim umyśle na powierzchnię Olinda stwierdziła, że swoją książkę napisze dopiero po ukazaniu się „Naguala Juliana”. Na nic zdały się moje protesty. Chciałem ją chociaż przeczytać wcześniej, przed wydaniem własnej by porównać jak ona przekaże wiedzę Naguala.
Olinda była nieugięta w swoim postanowieniu, wiedziałem, że nic nie wskóram. Jako iż nigdy publicznie się nie pojawiała, zaproponowałem przeprowadzenie z nią wywiadu, tak by przybliżyć Wam drodzy czytelnicy nieco jej postać oraz przyszłego autora zapowiadanej książki. Zgodziła się na wywiad, lecz jak twierdziła, nie mogła to być rozmowa telefoniczna czy przez Internet. Miałem przyjechać do niej osobiście by móc porozmawiać. Jej chata znajdowała się nad morzem. Nie znałem dokładnego adresu, a Olinda stwierdziła, że jak będę już blisko to da mi znać i pokieruje mnie bardziej szczegółowo. Musiałem utrzymać w świadomości swoją wiedzę Czarowników, która upewniała mnie, że jest to warte zachodu. W kontaktach z Czarownikami wielokrotnie jechałem w ciemno, nie wiedząc czy uda mi się dotrzeć w wyznaczone miejsce. Do tej pory nie wiem, gdzie wszyscy mieszkają, gdyż Czarownik zawsze jest nieuchwytny.
Po kilku godzinach jazdy samochodem, czując ogromne zmęczenie miałem wrażenie, że kręcę się w kółko. Byłem w okolicy woj. zachodnio – pomorskiego i już myślałem, że jeśli nie dotrę do Olindy to czeka mnie nocka w samochodzie, albo gdzieś w przydrożnym motelu. Niespodziewanie w telefonie rozbrzmiał się dzwonek z numeru prywatnego. To była Olinda, która spokojnym głosem oznajmiła, że zbliżam się do miejsca docelowego w którym na mnie czeka. Podała dokładny adres, który mieścił się ok. 20km od miejsca w którym się znajdowałem. Gdybym nie był Czarownikiem wytłumaczyłbym sobie to na racjonalny sposób np. że gdy ostatnim razem widzieliśmy się w hacjendzie Juiliana zamontowali mi gdzieś w aucie śledzenie GPS’a. Zdolności Olindy wykraczają to co racjonalny umysł może przyjąć. Do teraz przyprawiają mnie ciągle o dreszcze nawet po tylu sytuacjach które miałem szczęście doświadczać.
Dojechałem na miejsce. Olinda jak zwykle wyglądała inaczej niż się tego spodziewałem. Jej rude włosy zmieniły kolor na kasztanowy. Mimo iż wyglądała nieco inaczej to wiedziałem, że to ona. Przywitała mnie ciepło i wylewnie.
Zasiedliśmy do wyśmienitej mieszanki ziół. Jak wiecie po przeczytaniu „Naguala Juliana” (tych co jeszcze nie mieli okazji odsyłam do lektury), Olinda jest mistrzynią zielarstwa. Nie traciłem czasu i od razu przeszedłem do konkretów i wywiadu. Rozmawialiśmy długo, wyjąłem notatnik i notowałem co się dało. Zadawałem mnóstwo pytań ale kazała mi je wykreślać, stwierdzając, że to się nie nadaje. Po kilku godzinach miałem zeszyt całkiem pokreślony i obawiałem się, że nie mam żadnego materiału. Ciągle zmieniała zdanie i w rozmowie nawiązywała do kompletnie innych rzeczy. W pewnym momencie stwierdziłem, że jest szalona i nic z tego nie wyjdzie. Na koniec wzięła mój zeszyt, wypunktowała swoje wypowiedzi i stwierdziła, że ma być dokładnie to co zaznaczyła. Przepisałem na czysto na nowej kartce i wyszedł wywiad, który mogliście przeczytać tutaj. Ku mojemu zdziwieniu pozostałe treści Olinda szybkim zwinnym ruchem wrzuciła do ogniska. Skomentowała to w konkretny sposób: „Robercie, nie będzie Cię kusiło by to napisać.”
Wracając do domu doznałem szoku patrząc na wyświetlacz w samochodzie. Był dzień później niż powinien być. Znowu wkurzyłem się na siebie, że nie zaskoczyłem przejścia w drugą uwagę. Wiedziałem, że będę musiał znowu poświęcić swoją energię na to by odzyskać wspomnienia z pobytu u Olindy. Na szczęście przy boku Cris następuje to znacznie szybciej.
Po powrocie miałem werwę do tego by jak najszybciej skończyć pisanie „Naguala Juliana”. Czułem się natchniony i pisanie szło znacznie lepiej, gdyż bardzo pragnąłem przeczytać książkę Olindy. Wiedziałem, że pobyt u niej zdopingował mnie bardzo mocno. Miałem mnóstwo energii.
I teraz przechodzę do najbardziej traumatycznej kwestii dla mojego ego. Jakież było moje rozczarowanie gdy dowiedziałem się, że po ukazaniu się mojej książki Olinda wcale nie napisze swojej własnej. Nawet nie miała takiego zamiaru. Był to wybieg Juliana, który wiedział doskonale jak bardzo uwielbiam oddawać się poczuciu własnej ważności. Wiedział, jak bardzo dobry będzie to chwyt aby zmotywować mnie do działania. Doskonałość tego przedsięwzięcia była tak dalekosiężna, że pod wpływem tego, że Olinda napisze swoją książkę o mnie i o Cris, czego dowiedziałem się w rozmowie z nią. Zdobyłem się na odwagę by opisać zdarzenie mojego intymnego spotkania z Olindą (dla przypomnienia, to ten motyw gdzie wyskoczyłem z okna całkiem nagi). Wcześniej nie miałem zamiaru opisywać takich zdarzeń. Chciałem napisać to wszystko inaczej, ale teraz wiem, że jest dokładnie tak jak chciał tego Julian. Opisałem dokładnie to co miało zostać opisane. Dla mnie to kolejny dowód na to, że Julian jest Mistrzem w manipulacji świadomością.
Na podstawie tej krótkiej opowieści możecie zobaczyć, że Świat Czarowników, jest naprawdę magiczny i niesamowity. Działania Czarownika nie zawsze wydają się jawne, a efekt tych działań najczęściej obserwujemy po jakimś czasie. Jest zaskakujący, nawet dla mnie chociaż tyle lat obcuję z Czarownikami. Nie pozwólmy aby nasza ignorancja i ważność siebie spłycała nasze życie i zaślepiała nas na przejawy Ducha. Życie Czarowników nie różni się niczym od życia zwykłego Człowieka, a zarazem różni się wszystkim. Życzę Wam drodzy Czytelnicy otwartości na otaczający Was świat, bo nigdy nie wiecie kiedy Duch zapuka do waszych drzwi.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Robert Noble
0 komentarzy