Wyobraźmy sobie, że jesteśmy gdzieś w tropikalnej dżungli. Jest noc i podczas pełni Księżyca podczołgujemy się do jaskini z której dochodzi miarowy oddech wielkiego stworzenia. Wstrzymując oddech wpełzamy do środka mając nadzieję, że ów stwór się nie obudzi. Jednak gdy Księżyc jest w Pełni, śpi on kamiennym snem. Nakłuwamy więc ostrym szpikulcem środkową część ogona i krew która stamtąd wycieka zbieramy do szczelnie zamykanego naczynia, by w drodze powrotnej nie uronić ani jednej cennej kropli.
Jak myślicie? Czy jest to najlepszy sposób by zdobyć smoczą krew?
Oczywiście, że nie.
Smocza krew to w rzeczywistości żywica, której od dawna używa się w różnych rejonach świata. Swoją nazwę zawdzięcza przede wszystkim ciemnoczerwonemu kolorowi oraz wyglądowi nasion drzewa Sangro de drago (Croton lechleri) w Ameryce Płd. W innych rejonach są to palma Calamus Draco rosnąca w północnowschodniej Afryce i wschodnich Indiach), drzewo dracena smocza (Dracaena draco), zwanego drzewem smoczym lub smokowcem (występujące na Wyspach Kanaryjskich) oraz Dracaena Cinnabari (rośnie ono na wyspach archipelagu Sokotra. Żywica ta znajduje zastosowanie zarówno w leczeniu, kosmetologii jak i w rytuałach szamańskich lub magicznych.
Zacznijmy od wykorzystania jej w medycynie ludowej a także od niedawna w kosmetologii. Smoczą krew od stuleci używają ludy zamieszkujące deszczowe lasy Ameryki Południowej, albowiem przynosi szereg korzystnych właściwości zdrowotnych. Wykorzystuje się ją podczas leczenia ugryzień czy ukąszeń, różnego rodzaju ran lub oparzeń.
Znajduje też zastosowanie przy różnych chorobach skóry, takich jak grzybica czy opryszczka. Dzięki zawartości alkaloidów a przede wszystkim taspiny, pomocna jest przy zatrzymywaniu krwawienia i przyspiesza gojenie się ran. Wykazuje ona działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe. Alkaloidy są niezbędne do produkcji kolagenu, którego niedobór objawia się np. zmarszczkami.
Poza alkaloidami, w smoczej krwi znajdziemy całą gamę olejków eterycznych (alfa i beta pinen, alfa i beta tujon, borneol i inne), proantocyjanidy (katechinowe, epikatechinowe, oligomeryczne i inne) oraz ochronne polifenole. W żywicy tej znajduje się również dimetylocedruzyna (działająca przeciwzapalnie i regeneracyjnie) oraz antybakteryjne diterpeny.
Smocza krew została zatwierdzona jako lek botaniczny przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków czyli FDA, więc nie musimy obawiać się o jego stosowanie. Potwierdzone jest jednak tylko jego działanie zewnętrzne. Dzięki swoim właściwościom regeneracyjnym i antyoksydacyjnym smocza krew znalazła zastosowanie w przemyśle kosmetycznym. Preparaty stworzone na jej bazie wspomagają regenerację skóry właściwej.
Jak wykazują badania francuskich naukowców, podczas ich stosowania, liczba komórek skóry zwiększa nawet o 40%. W ten sposób regeneruje skórę u ludzi dojrzałych, u których jest ona mniej elastyczna i pojawiają się zmarszczki. Dzięki smoczej krwi staje się ona bardziej ożywiona i rozjaśniona.
Kolejnym zastosowaniem jest łagodzenie bólu i obrzęków po tatuażu czy oparzeniach. Jeśli chodzi o stosowanie wewnętrzne, to nie ma obecnie dostępnych badań. Zainteresowanych odsyłam więc, by samodzielnie poszukali możliwości jakie ona stwarza.
Przejdźmy teraz do chyba najbardziej interesujących właściwości smoczej krwi, czyli jak wykorzystuje się ją w rytuałach szamańskich i magicznych. Żywica ta jest związana z żywiołem ognia, więc jest jednym z najlepszych narzędzi służących oczyszczaniu. Służy zarówno do ochrony przed ciemnymi mocami jak i przynosi też szczęście w miłości i bogactwie.
Po wymieszaniu jej z innymi kadzidłami, wzmacnia ich działanie. Z racji silnego związku z żywiołem ognia, może go zastąpić w miejscach gdzie jest on zabroniony czyli służy jako ogień w postaci stałej. Sam używam jej do oczyszczania pomieszczeń, gdy nie wolno w nich używać otwartego płomienia czy nawet kadzidełek.
I jak do tej pory ten sposób jest to bardzo skuteczny, bo nie miałem przypadków by to nie zadziałało. Wystarczy rozsypać kilka kawałków w miejscu, gdzie zadomowił się jakiś byt z ciemnej strony, a niechciany gość odchodzi. Ważna jest też odpowiednia diagnoza, bo czasem w pomieszczeniu jest np. uwięziony duch, który tylko pragnie odejść do miejsca swojego przeznaczenia i daje tylko znać swoją obecnością, bez żadnych intencji szkodzenia. Należy więc mu w tym pomóc.
Gdy wysypiemy odrobinę smoczej krwi na rozżarzony węgielek, poczujemy od razu piękny korzenny zapach. Magiczna moc dymu jest tak duża, że doskonale nadaje się do zabezpieczania pomieszczeń, w których przeprowadzane są różne rytuały czy ceremonie. Spalając tę żywicę możemy również przywoływać duchy smoków. Wbrew obiegowym opiniom o nich, nie są wcale dla nas zagrożeniem a wręcz przeciwnie zawsze są bardzo pomocne. Ich mocy chyba nic nie jest w stanie się oprzeć.
Warto też nosić kilka kawałków smoczej krwi ze sobą. Wzmacniają one ochronę przed pasożytami energetycznymi. Należy jednak pamiętać, że nawet najlepsze środki obronne są nieskuteczne, gdy swoimi długotrwałymi ciemnymi emocjami, zapraszamy istoty które taką energią się żywią.
Oczywiście odradzam pozbywania się emocji, gdyż one są nam potrzebne. Zwracam tylko uwagę, by one nie przejęły nad nami kontroli. Ale to już temat na inny artykuł.
Świętobor
0 komentarzy